Aby dotrzeć na czas do firmy, w której pracuję jako asystentka działu handlowego muszę wstać dwie i pół godziny wcześniej. Nie wiem jak ja to robię, ale choćbym nie wiem jak bardzo się spieszyła, i tak za każdym razem wychodzę niemal o tej samej godzinie i biegiem zmierzam w kierunku przystanku autobusowego, z którego odjeżdża autobus wiozący mnie do firmy. Warto jeszcze zauważyć, że aby dotrzeć do miejsca, w którym pracuję muszę w połowie drogi przesiąść się z autobusu do tramwaju, gdzie panuje ścisk jakich mało. Podróż z domu do pracy w dobrych dniach zajmuje mi około godziny, jednak czasem zdarzały się sytuacje, gdy do pracy docierałam spóźniona o przeszło pół godziny. Z tego powodu postanowiłam, że do pracy będę wychodziła wcześniej, żeby nie musieć denerwować się potencjalnym spóźnieniem. Lepiej dotrzeć do biura nieco wcześniej i przygotować się do długiego dnia pracy, aniżeli tupać w tramwaju ze zniecierpliwienia i wyobrażać sobie gniewną minę kierowniczki działu.
Pracę asystentki, asystent biura handlowego Białystok, wykonuję codziennie od dziewiątej do siedemnastej. Aby dotrzeć na czas do biura wstaję o szóstej trzydzieści. O siódmej trzydzieści jestem już gotowa do wyjścia, wybiegam z domu i udaję się na przystanek autobusowy. Rzadko kiedy na przystanku czekam dłużej niż pięć minut – zazwyczaj w chwilę po tym, jak znajdę się pod wiatą przystanku podjeżdża mój środek lokomocji, lub (co zdarza się nader często) w ostatniej chwili podbiegam do odjeżdżającego autobusu.