Gdy rozpoczynałem swoją karierę w asystenturze w biurze handlowym wydawało mi się, że wreszcie szczęście się do mnie uśmiechnęło i znalazłem pracę, która może nie jest bardzo dobrze płatna, ale jednocześnie nie jest również zbyt wymagająca. Gdybym wtedy wiedział jak bardzo mylę się co do zajmowanej posady, i to wyłącznie w tej drugiej kwestii, na pewno dwa razy zastanowiłbym się, czy posada asystenta naprawdę jest tym, co chcę w życiu robić, asystent biura handlowego Wrocław.
Po roku pracy na stanowisku asystenta wydaje mi się, że liczba moich obowiązków i zadań do wykonania zwiększa się z każdym tygodniem i nikt w firmie nie pracuję tyle, co ja. Od kiedy tylko przekraczam próg biura nie mam ani chwili wytchnienia, bo biegam między jednym miejscem, a drugim, realizuję wszystkie zadania i staram się przy tym nie popełnić żadnych błędów, bo błędy oznaczają konieczność zostania po godzinach i naprawy tego, co poszło nie tak. Gdybym miał zostać w biurze choć pół godziny dłużej, na pewno rozpłakałbym się z żałości, bo ledwo ledwo wytrzymuję do 17.00. Punkt siedemnasta wyłączam komputer i pędzę na złamanie karku do windy, by jak najszybciej wyjść z budynku. Staram się przy tym wyglądać dość normalnie, co pewnie nie zawsze mi wychodzi.
Nie da się ukryć, że w ciągu tygodnia jestem bardzo przepracowany. W trakcie ośmiu godzin spędzanych w firmie mam zaledwie piętnaście minut przerwy, podczas których ledwo zdążę pójść do toalety, a później zjeść kanapkę, którą rano przygotowała mi mama. Z drugiej strony, dzięki pracy asystenta udało mi się zrzucić parę zbędnych kilogramów, dzięki czemu wyglądam teraz o wiele lepiej.