Razem z moją przyjaciółką, Roksaną, zdecydowałyśmy się na wspólne poszukiwania pracy w charakterze asystentki biurowej i to niestety była decyzja, która zaważyła na nasze długoletniej znajomości i sprawiła, że po czternastu latach wielkiej przyjaźni i szacunku stałyśmy się obcymi sobie osobami. Gdybym wiedziała, że całe to rekrutacyjne przedsięwzięcie pozbawi mnie dobrej koleżanki, w życiu nie odważyłabym się zaproponować Roksanie, żebyśmy we dwie starały się o te same stanowiska pracy i zobaczyły jak to jest pracować jako asystentki.
Początkowo, gdy ani ja, ani Roksana, nie otrzymywałyśmy zaproszeń na rozmowy kwalifikacyjne wszystko było w jak najlepszym porządku. Spotykałyśmy się wieczorami, by wspólnie, przy lampce wina i dobrej czekoladzie ponarzekać na pracodawców i problemy z poszukiwaniem zatrudnienia. Wszystko zmieniło się w chwili, gdy obydwie zostałyśmy zaproszone na rozmowy kwalifikacyjne na to samo stanowisko pracy – asystentki biura handlowego.
Początkowo wydawało mi się, że ta rekrutacja nic w naszej przyjaźni nie zmieni, jednak gdy obydwie zakwalifikowałyśmy się do drugiego, i zarazem ostatniego etapu rekrutacji, nasza przyjaźń poszła w niepamięć i zaczęła się ostra rywalizacja. W końcu pracę w charakterze asystentki dostała jakaś inna dziewczyna, asystent biura handlowego Sosnowiec, jednak mimo wspólnej przegranej nasze relacje już nigdy nie powróciły do stanu sprzed rekrutacji. Szkoda, że przez jeden głupi pomysł straciłam tak dobrą przyjaciółkę. Teraz nie mamy i pracy i siebie.