Dzięki pracy na stanowisku asystenckim w gdyńskiej firmie obracającej się w branży budowlanej udało mi się znaleźć wielu dobrych znajomych i przyjaciół, których brakowało mi przez blisko dwadzieścia lat mojego życia. Nigdy nie byłam duszą towarzystwa czy osobą o niezachwianej pewności siebie. Wystarczyło jedno słowo lub gest by podburzyć moje poczucie własnej wartości i wywołać ogromne zawstydzenie. W ciągu kilkunastu lat nauki miałam zaledwie kilka koleżanek, z którymi utrzymywałam regularny kontakt, jednak nie można powiedzieć, bym się z nimi przyjaźniła. Nasze relacje miały raczej wymiar typowo koleżeński.
Idąc do pracy na stanowisku asystentki nie miałam żadnych nadziei co do nowych znajomości. Wiedziałam, że zajmowane przeze mnie stanowisko jest jednym z najniższych w całej firmie, dlatego nie mam co liczyć na zbytnie zainteresowanie moją osobą i szanowanie mojej pracy, asystentka biura handlowego Gdynia. Gdy po paru miesiącach pracy nagle zdałam sobie sprawę, że przez ostatnich kilkadziesiąt dni zdążyłam dobrze poznać większość współpracowników i stać się powiernicą jednej z księgowych zatrudnionych w firmie zrozumiałam, że chyba wreszcie znalazłam swoje miejsce na ziemi i firmę, w której wszyscy traktują mnie pod kątem tego, jakim jestem człowiekiem, a nie jaką pracę wykonuję. W pracy poznałam wielu ciekawych i bardzo miłych ludzi, z którymi zdarza mi się od czasu do czasu wyskoczyć na kręgle czy do baru na piwo. Wśród licznych znajomych mam nawet jedną bardzo dobrą koleżankę – Hanię, która ma duże szanse na zostanie pierwszą w moim życiu prawdziwą przyjaciółką. Gdybym nie zdecydowała się na pracę na stanowisku asystentki, nigdy nie znalazłabym tylu przyjaciół!