Za miękka na życie

Czasem wydaje mi się, że jestem za dobra dla swoich znajomych, przyjaciół, a nawet dla osób, które poznałam nie dalej jak przed kilkoma minutami. Moja mama zawsze powtarzała, że jak ma się miękkie serce to powinno się mieć twardą pupę i coś w tym powiedzeniu chyba jest. Szkoda, że dopiero teraz, po ponad trzydziestu latach życia dociera do mnie, że nie można za każdym razem poświęcać się dla dobra innych.

Moje dobre serce nie raz sprowadziło na mnie ogromne kłopoty. Tak było, gdy dwa miesiące temu w biurze handlowym, w którym pracuję na stanowisku asystentki wystąpił pewien problem, którego rozwiązanie przypadło na mnie. Jako jedyna nie potrafiłam się postawić i zawalczyć o swoje, nie umiałam powiedzieć, że nie chcę brać się za sprawy, których nie umiem i których nie chcę robić, tylko jak zwykle zamknęłam buzię w ciup i z cichym przyzwoleniem słuchałam jak na moje barki spada wielka odpowiedzialność za dane przedsięwzięcie. Byłam tylko asystentką działu, asystentka biura handlowego Bytom, co nie oznacza jednak, że inni pracownicy mogli na mnie zrzucać wszelkie najcięższe zadania. Gdybym choć raz się postawiła, na pewno moje życie zawodowe wyglądałoby o wiele lepiej.

Jak można się spodziewać, nie udało mi się poradzić sobie z problemem i wypełnić zadanie zlecone mi przez kierownika. Gdy otrzymałam wypowiedzenie stosunku pracy, pracodawca zapytał jedynie dlaczego podjęłam się tego zadania, skoro wiedziałam, że sobie nie poradzę. Miałam ochotę odpowiedzieć, że byłam głupia i naiwna, jednak powstrzymałam cisnące się na usta gorzkie słowa prawdy i jedynie odwróciłam wzrok. Z asertywnością jest u mnie naprawdę źle.


Opublikowano

w

przez